Wrócił posprzątać, ale czy pozamiatał?

Data:

Keanu Reeves ponownie się wciela w postać zgorzkniałego zabójcy, znowu ma psa i znowu ukradli mu auto. Znowu zrobiła to ruska mafia, znowu film reżyseruje Chad Stahelski (tym razem samodzielnie), więc rodzi się pytanie, czy w ogóle warto się brać za ten film, jeśli nie jest się fanem Keanu bądź poprzedniej części?

Na to pytanie odpowiem już na wstępie, jak najbardziej warto. Wątek kradzieży rozwiązuje się bardzo szybko i jest jedynie argumentem dla wstępu pełnego akcji i dynamicznych scen walki. Trzeba już na samym wstępie pochwalić Reevesa za ponowne odegranie głównej roli na wysokim poziomie, widać od razu na ekranie, że wykonał kawał dobrej roboty. Tym razem jednak motorem fabuły nie jest zemsta, lecz obietnica przypieczętowana krwią zgodnie z zasadami zabójców, a już z poprzedniej części wiadomo, że mają oni dość konserwatywne podejście do swoich zasad. Jak to jednak bywa w takich filmach, nie wszystko idzie zgodnie z planem, a fabuła stanowi jedynie wstęp dla spektaklu pełnego latających pocisków i upadających ciał.

Tempo rozwoju wydarzeń jest dynamiczne, przepełnione wieloma dobrymi scenami akcji, nie sposób nudzić się podczas seansu, niemniej sequel stara się odbiec od oryginału pod względem klimatu. Tutaj nie jest już tak mrocznie, mroczny soundtrack został zastąpiony bardziej dynamiczną muzyką, obraz również jest przepełniony bogatszą paletą barw, dzięki czemu nie sposób zarzucić twórcom odcinania kuponów od sławy, jednak nie zapomniano też o fanach pierwszej części. Pojawiają się w małych, lecz zauważalnych momentach postacie drugoplanowe z poprzedniej odsłony postacie, które wzbudziły sympatię widzów. Tutaj warto wspomnieć, że mimo, iż dla takiego filmu postacie dalszoplanowe nie są aż tak istotne, postarano się o dobrą obsadę i charakterystycznych bohaterów. Obok Reevesa w filmie pojawia się między innymi Ian McShane czy Lawrence Fishburne (tak, Neo i Morfeusz spotkali się po latach :) ).

Mógłbym ten film opisywać w samych superlatywach, jednak zmiana klimatu, oprócz nadania świeżości ma też swoje wady. Momentami film traci przez nią swoją osobowość, którą zyskał dzięki pierwszej części i nie wszystkim z pewnością będzie odpowiadało odejście od dość mrocznego klimatu, nie ukrywajmy jednak, że dla tego typu filmów liczy się przede wszystkim tempo i realizacja scen akcji, która jak wspomniałem stoi na bardzo wysokim poziomie. John Wick nie aspiruje również do czegoś więcej niż kino akcji, co oznacza, że podobnie jak część pierwsza nie przekona do siebie odbiorców, którzy szukają w kinie czegoś więcej, myślę nawet, że ten film może być dla nich męczący, więc jeśli strzelaniny i sceny walki to nie jest to, co Cię kręci, możesz ten film spokojnie pominąć.

Wspomnę również o zakończeniu, które nie jest zbyt zaskakujące, jednak bardzo dobrze buduje klimat dla trzeciej części, która prawdopodobnie będzie stanowić zakończenie trylogii z Keanu w roli głównej. Osobiście już nie mogę się doczekać, a zdjęcia do niej rozpoczną się już jesienią tego roku.

Moja Ocena 8/10

PLUSY:
- Tempo i sceny akcji
- Postacie
- Film nie udaje, że aspiruje do czegoś więcej niż kino akcji
- Świeże podejście i inny klimat…

MINUSY:
- …który nie każdemu przypadnie do gustu
- Tylko dla fanów kina akcji

Zwiastun: